poniedziałek, 15 marca 2010

Santechnik

Kirgizi uwielbiają się spóźniać i zaczynać wszystko później, niż było w planie (no może oprócz zajęć na uniwerku). Pisałam już wcześniej, że kiedy umawiam się z Janarą na konkretną godzinę, najpierw dzwoni ona z uprzedzeniem, że przybędzie za pół godziny, po czym i tak przychodzi od całej do półtorej godziny później niż początkowo się umawiałyśmy. Ostatnio w Karakole miało miejsce Issykulskie KWN, czyli pokazy kabaretowe szkolników i młodzieży uniwersyteckiej. Postanowiłam obadać sytuację. Na plakatach reklamujących KWN napisali, że impreza zacznie się o 17. Ponieważ mieszkam tu już dłużej niż tydzień, wiedziałam, że nie ma co liczyć, że KWN rozpocznie się zgodnie z godziną podaną na plakacie. Przyszłam więc 17.15 licząc się z tym, że poczekam jeszcze pewnie z 15 minut zanim zaczną. No niestety, przeliczyłam się. Wszystko udało się zacząć dopiero o... 18! Całą godzinę później niż reklamowano! Takie rzeczy to tylko w Kirgistanie... :)


Plakat reklamujący KWN


Teraz nieco z innego słoika - w moim karakolskim kibelku popsuła się spłuczka, więc zadzwoniłam do właściciela mieszkania, aby coś na to poradził. On z kolei zadzwonił do santechnika (pana naprawiacza), który miał się pojawić dziś wieczorem lub jutro rano celem naprawy spłuczki (a wcześniej miał przedzwonić na domowy telefon). Santechnik nie przedzwonił jednak na telefon, tylko od razu przylazł (dobrze, że nie jutro rano, jako że wtorek to mój dzień wolny od uniwerku). Przyszedł, pomajstrował przy spłuczce, w końcu ją naprawił (coś było zapchane i nie przepuszczało wody – wszystko przez to, że czasami leci tak brudna woda, że i spłuczkowe systemy zapcha). Poprosiłam go o telefon, na wypadek gdyby znowu coś się zapchało i wtedy od razu bym do niego przedzwoniła, a nie do właściciela. Spytałam się jeszcze, czy coś muszę płacić, na co pan naprawiacz odrzekł, że wszak „djengi nikogda nie mieszajut” (pieniądze nigdy nie wadzą), ale te usługi są bezpłatne. Na koniec pan się przedstawił (Wadim), ja też, i wyszedł. I to by był koniec banalnej historyjki, gdyby...
Niedługo po tym jak santechnik wyszedł zadzwonił domowy telefon. Był to... santechnik. Poprosił, żebym przedzwoniła z komórki na jego tel. komórkowy bo potrzebuje mój numer. Trochę mnie to zdziwiło, ale pomyślałam, że skoro potrzebuje (myśłałam, że może musi jakiś blank zapełnić) to mu podam. Napisałam smsa typu „Dzień dobry, to mój numer. Malwina”. I dostałam odpowiedź... „Cześć, tu ja Wadim. Chciałbym, żebyśmy poznali się bliżej i przeszli na ‘ty’”. Nie powiem, szczena mi opadła. haha. Koleś – około 50-tki, który przyszedł naprawić mi spłuczkę od kibla i spędził w moim mieszkaniu jakieś 5 minut, chce mnie bliżej poznać. Oh, Lord. Pomyślałam sobie, że nie mogę być niemiła, bo a nuż spłuczka się znowu zepsuje i nie będzie miał kto jej naprawić, więc nic nie odpisałam. A tu za parę minut dzwoni na komórkę Wadim i pyta czy dostałam smsa. Kurde znowu mnie zatkało, ale szybko oprzytomniałam i mówię, że nie było mnie w pokoju bo dopiero wyszłam z łazienki. Wadim na to, żebym przeczytała smsa, którego mi przysłał i przedzwoniła. No to kurde się zaczęłam zastanawiać co tu począć. Odpisałam na odczepnego, co to właściwie znaczy „żebyśmy się bliżej poznali”. Wadim zaraz odpisał, że „no, czasem porozmawiać przez telefon czy gdzieś wyjść” (!!!)
W końcu mu odpisałam taktowną odmowna odpowiedź odnośnie „bliższego poznania się”. Ten jednak nie rezygnował i... zadzwonił do mnie znowu (chyba będę teraz wyłączać komórkę). Coś tam gadał odnośnie tego, że czasem by do mnie zadzwonił, żeby pogadać, itp. O blin! Co za koleś. Chyba nie będę już reagowała na jego smsy i telefony, a jak znowu popsuje się spłuczka poproszę o innego santechnika :)

Ostatnio gadałyśmy z Janarą o kasie i dowiedziałam się, że maksymalna zapłata w Karakole to 10 000 somów, czyli ok. 666 PLN. Średnio ludzie dostają za swą pracę po ok. 7000 – 8000 somów (466 - 533 PLN). Oczywiście takie zarobki obowiązują wśród „zwykłych” ludzi, bo mer miasta czy inne wysokopostawione urzędasy albo właściciele restauracji lub hoteli zarabiają na tyle dużo, że wożą się po mieście Mercedesami, Audi, Lexusami czy różnymi japońskimi markami samochodów, których (oprócz starych Ład) jest tu najwięcej i co ciekawe – wszystkie one mają kierownice po lewej stronie.
Wracając do kasy - miesięczne stypendium dla najlepszych studentów IGU (Issykkulskowo Gosutarstwjennowo Uniwersitjeta) wynosi... 250 somów (16 zł).

Niedawno do mojego pokrowca na komórkę, dołączyła torebka (dostałam na urodziny od Janary i jej chłopaka) i osiołek wykonane także z wojłaka (baraniej sierści). Najchętniej wykupiłabym cały sklep takich ręcznie robionych pamiątek.

Ręcznie wykonane suweniry z wojłaka i inne kirgiskie pamiątki




Talizmany na milosc, zdrowie, szczescie i odnalezienie drogi w zyciu


Osioł z wojłaka i Kukas ujeżdżający osła


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz