środa, 3 marca 2010

Duży bazar w Karakole

Dzień Mężczyzn mamy już za sobą. Teraz oczekiwanym prazdnikiem jest Dzień Kobiet. Jeszcze nic nie słychać w kwestii wyboru miss fakultetu turystyki (bez obaw, nie mam zamiaru się zgłaszać), ale za to lokalna stacja telewizyjna zachęca do zgłaszania się do organizowanego przez nią konkursu na miss tej stacji właśnie. Namawiam koleżankę z grupy, żeby wzięła udział. Generalnie nie lubię konkursów piękności, gdyż jest to nic więcej jak targowisko próżności, ale z racji na dość cenne nagrody (sprzęty rtv) myślę, że warto poprzeć udział koleżanki w tym konkursie.
Dzisiaj w Karakole znowu była ładna, słoneczna pogoda. W takie dni czuje się nadejście wiosny… No może gdyby nie leżący na ulicach śnieg, który tylko co wczoraj spadł (w przeciągu jakichś trzech godzin napadało go tyle, co nie napadało przez miesiąc). Myślałam, że zima na dobre wróciła, ale pogoda tutaj zmienia się tak jak mi się zmieniają słodyczowe upodobania (moim ulubionym batonikiem nie jest już Kinder Bueno, tylko rosyjski mlecznoczekoladowy batnocik z kremem, mniam!).


Mój nowy ulubiony baton



Powrót zimy do Karakołu





Poza tym jest nadzieja, że być może wkrótce podłączą mi szerokopasmowy Internet. Wystarczy, że właściciel mieszkania pójdzie w odpowiednie miejsce i podpisze odpowiednie papiery. Ale jako, że to Kirgistan, załatwienie tego przez właściciela mieszkania może trwać długo, a może i wcale nie dojść do skutku. Jest ponoć jeszcze opcja Internetu za pośrednictwem komórki, ale na razie nie wiem czy są tam jakieś limity przesyłu bajtów.
Jako, że 7-go marca kończy mi się miesięczna wiza, myślałam że zgodnie ze wcześniejszymi ustaleniami, pojedziemy z Janarą do Biszkeku po przedłużenie wizy. Okazuje się jednak, że NIBY w Karakole także można to zrobić, gdyż znajduje się tu jakiś oddział paszportowo-wizowy. Piszę niby, bo jednak to Kirgistan i wszystko możliwe.
Nie wiem czy pisałam już, że w Karakole znajdują się dwa bazary – jeden (mały) w centrum, a drugi (duży) – bardziej na obrzeżach. Na dużym bazarze można kupić praktycznie wszystko co potrzebne dla domu – owoce i warzywa, produkty spożywcze w paczkach i na wagę (m.in. kiełbasę krakowską), garnki i inne sprzęty do kuchni, ubrania, śruby i młotki, art. chemiczne… Poza tym można także kupić… baranie łby, np. dla przyrządzenia pysznego wywarku (mniam!).

Apetyczne baranie (czy też owcze) łby



Przyprawy (głównie pieprz), np. do baranich łbów


Wokół bazaru jest też dużo sklepów, gdzie sprzedają… to co na bazarze i często za niższą cenę (to po cholerę ten bazar?). W jednym ze sklepów pracuje pewien Ujgur (Ujgurzy są ludem pochodzenia tureckiego i żyją gł. w Chinach; nie mają swojego państwa), który chciał sobie pokonwersować z inostrańcem i pytał się jak tam się w Polsce żyje, ile u nas narodu teraz (bo jak on się uczył w szkole to 38 milionów było). Mówił, że tutaj po rozpadzie ZSRR, to same minusy. Zero pozytywów. W Związku było czyściej, bardziej bogato i kulturalnie. Żyli zarówno Kirgizi, Rosjanie jak i Żydzi i Niemcy. Teraz zostali tylko Kirgizi, Rosjanie i Ujgurzy oraz Dugnanie (grupa etniczna pochodzenia chińskiego). Ogólnie słyszy się tu różne głosy odnośnie rozpadu ZSRR – niektórym przykrzy się za nim, inni cieszą się, że w końcu pracują na swój kraj.

Duży bazar w Karakole







Ze smutnych newsów: sobaćki nie widziałam już ponad 10 dni. Nie wiem co się z nią stało, ale pewnie nic dobrego :/

4 komentarze: