piątek, 26 marca 2010

Skaćki i ułak tartysz

Jak się okazało prazdnik rewolucji 2005 r. świętowano o wiele bardziej niż Nauruz. Wszystko za sprawą pogody, która w Nauruz była kiepska, ale za to 24 marca dopisała.
Przed południem zadzwoniła do mnie koleżanka z grupy – Asjel - z informacją, że widziała jak na hipodrom wiozą konie, co znaczy że odbędą się wyścigi i gry! W końcu! Czym prędzej zebrałam się do wyjścia, po drodze umawiając się z Tade w centrum u pomnika Lenina skąd (po dojściu do nieformalnego przystanku) dojedziemy na hipodrom marszrutką 110.

Konie, zawodnicy










Trybuny


Jeszcze żywy kozioł


Cała impreza rozpoczęła się około 11, więc gdy dojechaliśmy na miejsce pierwsze gry już się zakończyły. Wszędzie było mnóstwo ludzi i oczywiście koni. Na imprezę przyjechali zawodnicy i kibice z okolicznych wsi i miasteczek (Karakoł też miał swoich przedstawicieli). Przed południem zaczęto rozgrywki „ułak tartysz” (ułak to po kirgisku kozioł). Zasady podobne jak w piłce nożnej, z tym że zawodników jest po 4 w drużynie (tzn. czterech cały czas gra, a w ogóle jest jeszcze paru zmienników), jeżdżą oni na koniach, a zamiast piłki grają... martwym, pozbawionym głowy kozłem. Kozła trzeba wrzucić do kazanu przeciwnika (jasny „kopiec” otoczony oponami, w środku ma niewielkie wgłębienie).

Kazan




W czasie gry
















Jeśli gracze wyjadą z kozłem poza pole boiska liczy się to jako aut (jak w piłce nożnej). Wtedy kozła umieszcza się w swoistym okręgu (pośrodku pola) i dwóch graczy stara się go podnieść z ziemi. Siedząc na koniu, za pomocą jednej ręki podnieść z ziemi ważącego około 20 kg kozła jest trudno i dlatego zawodnicy muszą odznaczać się dużą siłą i sprawnością. Każda gra składa się z trzech dwudziestominutowych części. Pomiędzy nimi jest mała przerwa podczas której hodowcy drapieżnych ptaków pokazują ich umiejętności. Na środek boiska przyprowadza się królika lub gołębia (do którego przywiązany jest mały odważnik), a z najwyższego miejsca trybun właściciel drapieżnego ptaka wypuszcza swego orła czy sokoła, aby ten złowił czekającą nań ofiarę (jeśli odważnik za ciężki to ofiara nawet za bardzo uciekać nie może). Taki pokaz można przyrównać do tańców cheerleaderek podczas meczów koszykarskich – wszystko żeby w czasie przerwy zapewnić kibicom trochę rozrywki.
Dla rozegrania zawodów użyto bodajże 5 kozłów. Jeden na 1-2 gry. Co najciekawsze po całej grze, zmaltretowane ciało kozła (rzucane tu i ówdzie, deptane przez konie i zawodników) przyrządza się i zajada. Podobno mięso takiego kozła jest bardzo smaczne.


Starik z bieruktem (orłem przednim) pokaz w przerwie gry ułak tartysz



Wyścigi (skaćki)




Po przedpołudniowych grach z kozłem odbyła się seria wyścigów konnych. Każdy wyścig – 18 kilometrów. Po skaćkach (wyścigach) została do rozegrania jeszcze dwie gry ułak tartysz (w tym finał). Zwycięzcami zawodów została drużyna z okręgu Czołpon-ata (ja z Asjel razem ze zwycięzcami na zdjęciu poniżej). W nagrodę zawodnicy dostali 20 000 somów (czasami dają i samochód, który notabene jest wart połowę tego co jeden koń).


Foto ze zwycięzcami (na dolnej Asjel na koniu)




Wieczorem, tegoż dnia, Janara zaprosiła mnie i Tade na swoje urodziny. Na głównej placo-ulicy miasta, korocie w centrum, cały dzień coś się działo: występy na scenie (utworzonej na schodach do pierwszego korpusu - uniwersyteckiego budynku), darmowe żarełko w jurtach... O godz. 18 odbył się koncert tutejszych oraz biszkekskich gwiazd. Około godz. 22 poszliśmy do restauracji świętować urodziny Janary.

W jurcie

5 komentarzy:

  1. Sobiech (Sobień)7 kwietnia 2010 11:31

    Sędzikowska dostałem dziś kartkę od Ciebie, dobrze się spisałaś łachudro ;D Trzymaj się ramy i majtek mamy!

    OdpowiedzUsuń
  2. lachudro - lol. jak chcesz to ci moge tez kłonia wyslac

    OdpowiedzUsuń
  3. nie mow ze te konie to byl taki labedzi spiew i teraz nadszedl koniec tego bloga??? :))
    czekam na opis wiosny w Karaole czy cóś!

    OdpowiedzUsuń
  4. Sobiech (Sobień)7 czerwca 2010 09:08

    Rewolucja w Kirgistanie pochłonęła Sędzikowską :D Ciekawe tylko, za którą stroną się opowiedziała, rządzącą, czy rewolucjonistami ;D a może stała się postronna ofiarą tych zamieszek?

    OdpowiedzUsuń
  5. ha, ha SOBIEŃ - ja jestem niezniszczalna. Przezylam juz rewolucje a teraz mam zamiar pzretrwac zamieszki na poludniu kraju. No i bloga w koncu zuupelnilam bo znalazlam zabijascie dzialajace wifi i moge w koncu smigac na laptopiku.

    OdpowiedzUsuń