poniedziałek, 22 lutego 2010

Dzień Mężczyzn

Jutro w Kirgistanie święto – Dzień Obrońców Ojczyzny, czyli święto armii sowieckiej. Jednakże bardziej niż narodowy prazdnik 23 luty świętowany jest jako Dzień Mężczyzn. W Polsce Dzień Kobiet a i owszem jest popularny i obchodzony, ale o Dniu Mężczyzn raczej mało kto pamięta. Tutaj pamiętają o świętach zarówno jednej jak i drugiej płci.
Ponieważ 23 lutego jest z powodu święta dniem wolnym od nauki (ale niekoniecznie od pracy, np. sklepy są otwarte), postanowiono zorganizować wybory Mistera Fakultetu Turystyki 2010 w przeddzień święta.

Scena karakolskiego Domu Kultury, na której odbyły się wybory Mistera Turystyki 2010


Impreza odbyła się w budynku podobnym do naszych Miejskich Ośrodków Kultury, główną jego część stanowiła duża sala ze sceną i siedzeniami. Śmiesznie się zaczął cały występ. Na scenę wyszła para i zaczęła tańczyć coś w rodzaju tanga do piosenki „Roxeanne”. Po chwili sprzęt zawiódł, coś się rozłączyło i muzyka zamilkła (para nie zważając na to tańcowała dalej), za moment muzyka znowu rozbrzmiała (para dalej brnęła ze swym układem), po chwili dźwięk się wyłączył (para kontynuowała tańce), potem znowu się włączył, wyłączył, jeszcze raz wyłączył (para ciągle tańczyła jak gdyby nigdy nic) i… koniec występu :)
Następnie na scenę wyszło sześciu kandydatów do tytułu mistera turystyki 2010. Obiektywnie oceniając wizualną atrakcyjność chłopaków daję im średnią 2,5 (na 6), no ale jak wszyscy wiedzą nie wygląd najważniejszy… Dlatego kandydaci mieli przed sobą szereg zadań do wykonania pod znaczącymi tytułami: „najmądrzejszy” (odgadnąć oznaczenia oficerskie majora, generała itp…) „najsilniejszy” (największa ilość wykonanych pompek), „najszybszy” (jabłkiem na sznurku przewiązanym wokół pasa jak najszybciej „dopchać” do krańca sceny znajdujące się na podłodze pudełko od zapałek) etc.

Kandydaci na mistera


Był także konkurs talentów… niektórzy nieudolnie śpiewali piosenki po angielsku, inni udolnie po kirgisku, a jeszcze inni wykonywali nowoczesne tańce (także udolnie).
Program imprezy oprócz konkurencji kandydatów na mistera ubarwiały występy taneczne, śpiewane i humorystyczne (krótkie komiczne scenki, tzw. miniatury) miejscowej młodzieży. Nieraz było śmiesznie - kiedy jeden z chłopaków śpiewając piosenkę nie pamiętał tekstu i co chwila zerkał na ściągę schowaną w dłoni, poza tym zabawne były też miniatury (szkoda tylko, że niektóre przedstawiano po kirgisku i wtedy nic nie rozumiałam). Spośród tancerz duże wrażenie zrobił szesnastolatek, który wykonywał tańce w stylu Michaela Jacksona. Chłopak świetnie się ruszał, a takiego „moon walka” w wykonaniu amatora jeszcze nie widziałam!
Masterem turystyki został kandydat, który właściwie niczym się nie wyróżniał, ani urodą, ani wybitną szybkością, siłą czy talentem tanecznym, za to odziany w kałpak i koftę (???) wykonał bardzo długą (i wygląda na to, że trudną) tradycyjną kirgiską pieśń. Zapewne i dlatego wygrał cały konkurs.
Tego też dnia zgubiłam telefon. Prawdopodobnie wypadł mi z kieszeni gdzieś po drodze z mieszkania. Nawet nie liczyłam na to, że później jeszcze raz przechodząc tą drogę mogę go znaleźć.
Kiedyś po zajęciach szłam kawałek drogi z Wiktorem i Azamatem z mojej grupy, którzy spytani co zazwyczaj robią po zajęciach odpowiedzieli: albo spotykamy się z kolegami u nas czy u nich w domu, albo idziemy… postać na ulicy :) Taki sposób spędzania wolnego czasu (stanie na chodniku w grupkach) preferuje spora część karakolskich chłopaków, także to chyba byłby cud jeśli nikt nie zauważyłby mojego telefonu leżącego sobie gdzieś na trasie mikroregion Woschod – centrum...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz