czwartek, 18 lutego 2010

Kinder Bueno

Jem właśnie Kinder Bueno i ze zdziwieniem stwierdzam fakt, że z tyłu na opakowaniu informacje nt składu Bueno są w czterech różnych alfabetach i bynajmniej nie ma tu łacińskiego. Jest gruziński, armeński (ormiański), perski (Iran) i rosyjskie bukwy. Natchnęło mnie to do rozmyślań nad różnorodnością liter w świecie. Żydzi mają swoje, Chińczycy, Japończycy, Koreańczycy, mnóstwo Arabów (w sumie do tej pory myślałam, że w Iranie też używają arabskiego...), Grecy, Tajowie i inne nacje Azji płd.-wsch., poza tym wspomniane cztery z Kinder Bueno i jeszcze dużo innych. Na campie w Ameryce była jedna dziewczyna, która urodziła się i dzieciństwo spędziła na Ukrainie, a potem przeprowadziła się do Izraela. Jako że mówiła ona także po angielsku automatycznie znała trz zupełnie różne alfabety: hebrajski, rosyjski i łaciński.

Nabyłam dziś spodnie na sobotnią wyprawę na narty biegowe. Kosztowały mnie ok. 80 zł i są trochę przyduże, ale i tak szczęście że chociaż takie udało mi się kupić, bo znaleźć tu jakiekolwiek, a już szczególnie inne niż w rozmiarze L, jest trudno.
Z kolei za narciarskie rękawiczki, które kupiłam na bazarze dałam aż niecałe... 5 złotych :)) Szkoda, że nie wzięłam swoich, bo te i tak pewnie po dwóch użyciach będą do wywalenia.
Poza tym nabyłam na bazarze sprzęty do kuchni, jako że zachciało mi się zjeść naleśnika z bananem, a nie miałam przyborów do wyrobienia i nalewania ciasta na patelnię. Tak więc kupiłam wazówkę i miskę, a poza tym jeszcze maly rondelek. Już tak się przyzwyczaiłam do niskich cen takowych sprzętów, ze jeśli mam za coś zapłacić więcej niż 50 somów to się poważnie zastanawiam (a to przecież nieco ponad 3 złote). Chińczycy opanowali także kirgiski rynek (w sumie co się dziwić, to przecież sąsiad), więc wszystko kosztuje tu grosze. Za wazówkę, metalową miskę i rondelek dałam w sumie ok. 7 złotych!

Po południu "zepsuła się" woda. Najpierw nic nie leciało z kranu, który wydawał "chrypiące odgłosy", a potem popłynęła strasznie brudna woda z piaskiem. Do końca dnia woda była brudnawa więc nawet się nie kąpałam, a zęby umyłam na pół gwizdka. Postanowiłam, że od tej pory do robienia herbaty, mycia zębów i twarzy będę używać tylko wody butelkowanej, która kosztuje 1 zł za 1,5 litra w jednym z najdroższych sklepów w mieście (nieraz kirgiskie ceny naprawdę mnie zadziwiają).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz